Przysłuchiwałam się wczorajszej debacie z bezgranicznym zdumieniem. Jedynie pani Mateuszczyk spokojnie i rzeczowo podeszła do sprawy... Reszta... albo nerwy - albo rasowe dopie... (przepraszam) dowalanki. Kandydaci Mikulski i Płaciszewski - jakby się zmówili. Ja to czuję. Żeby zdyskredytować, ośmieszyć i zdenerwować obecnego prezydenta Smogorzewskiego. I ja mu się nie dziwię, że się facet zdenerwował. Ja też bym nie wytrzymała. Celem jego interlokutorów było: dokopać, zarzucić że kłamie, zignorować przedstawiane przez niego fakty, i zakrzyczeć własnymi argumentami, które jednak nie do końca się podobno (według specjalistów) zgadzały. Kto krzyczy głośniej ten lepszy, mądrzejszy? Tak to wyglądało. W kupie siła. Brutalna prawda...
Na dodatek, ja jako wyborca poczułam się kompletnie zignorowana przez kandydata Doroszkiewicza - bo ten po prostu nie przyszedł. A według informacji z Powiatowej, obecność potwierdzili wszyscy. Słowa wyjaśnienia dlaczego nie przyszedł - również nie było, a ja jako że jestem taką osobą, co to musi wszystko wiedzieć, wiem, że około godziny 23-23.30 w najlepsze urzędował sobie przy komputerze na Facebooku.
Nie wierzycie?
A proszę bardzo...:
Zrzut wykonałam 18.11.2010 roku o godź 1:21 w nocy - dwie godziny wcześniej pan Doroszkiewicz zostawił info na profilu...
I odpowiedzi na zadane pod postem pytania - oczywiście nie ma, jak również nie ma odpowiedzi na prywatne wiadomości sprzed kilku dni... No cóż... Kariery w naszym mieście w związku z tym nie wróżę. Wyborcy nie lubią być traktowani per noga, choć nie wiem ilu z nich oprócz mnie próbowało się z panem Doroszkiewiczem skontaktować.
Wracając do debaty...
Prowadząca moim skromnym zdaniem, zupełnie nie przygotowana do politycznych mediacji. Nie miała pojęcia jak łagodzić spory, a jej drętwe i ciągle to samo "porozmawiamy o tym później" doprowadzało mnie do szału. To już w radio Hobby nie ma osób lepiej przygotowanych do tej funkcji? Gdy coś szło nie po jej myśli, po prostu przerywała udzielając głosu komu innemu. I to zwracanie się do obecnych: do prezydenta pan Roman Smogorzewski, do Płaciszewskiego -zdarzało jej się powiedzieć panie Kazimierzu, zdaje się (o ile mnie słuch nie zawiódł) że nawet raz po cichu się wymsknęło "Panie Kaziu". Bardzo nieprofesjonalne, bo albo wszystkich traktujemy jednakowo, albo nie bierzemy się za coś czego nie potrafimy dobrze przeprowadzić, bo takie spoufalanie się z rozmówcą, w żadnej dużej stacji nie miałoby prawa zaistnieć.
Skandal.
Moim zdaniem? Żenada. I to na całej linii...

Comments :
0 komentarze to “O debacie radiowej słów kilka (w zasadzie tylko dla dorosłych!)”
Prześlij komentarz