Targowisko miejskie - tak być nie może!

Dzisiaj jak to zwykle u mnie bywa, wpadłam na targowisko miejskie po zakupy. Nie lubię tam kupować w dni targowe, bo jest brudno, nie ma gdzie zaparkować samochodu, a przecież ciężkich siat nie będę tachać do autobusu... Tak więc, podjechałam na spokojnie dzisiaj. Zawsze tam można spotkać sprzedających i bez zbędnego tłoku można się swobodnie zaopatrzyć.
Akurat byłam na przeciwko klubu Fabryka, gdy z klatki z rozwianym włosem i wielką torbą na ramieniu wyskoczył nie kto inny jak nasz Starosta Jan Grabiec.
Zdziwiona podeszłam, nie wiedziałam, że tu mieszka...
Przywitałam się, po krótkiej rozmowie było jasne, że mieszka całkiem niedaleko, a tu w bloku na Sobieskiego roznosi swoje wyborcze ulotki (i długopisy) w których przedstawia pomysł na nomen omen - zmiany jakie mogłyby zajść na Targowisku i oczywiście co za tym idzie widoki na poprawę życia mieszkańców okolicznych bloków. Weszłam z panem Starostą do bloku, żeby jeszcze chwilę porozmawiać, i dowiedziałam się jeszcze kilku ciekawych na ten temat rzeczy.
Pomysł rewelacyjny moim zdaniem, trafianie do świadomości wyborców za pomocą sprawy która ich dotyczy bezpośrednio to rzadka rzecz, bo większość kandydatów podaje swoje programy skondensowane, w pigułce, łapiąc się nierzadko dziesiątek rzeczy  na raz. A tu taka niespodzianka...
Lubię nasze targowisko, to miejsce w którym mogę się dosyć tanio zaopatrzyć, i szybko zrobić zakupy. A jeśli zmieni się tak jak to Pan Jan Grabiec obiecuje...
To polubię je jeszcze bardziej. :)